Województwo dolnośląskie jest niekwestionowanym liderem w przywracaniu nieczynnych po latach linii kolejowych. Bielawa czy Karpacz to tylko niektóre przykłady takich działań. Na horyzoncie pojawił się kolejny projekt trasy, tym razem między Polską a Czechami.
Wicemarszałek województwa dolnośląskiego Michał Rado kilka dni temu w "Rozmowie”
w telewizji Echo24 opowiedział o kolejnym projekcie kolejowym. Chodzi o odbudowę odcinka pomiędzy stacją Kudowa-Zdrój a czeskim miastem Náchod. To w sumie nieco ponad 4,2 km trasy po obu stronach granicy.
Czesi zainteresowani, reaktywacja w 2029 roku?
Z propozycją współpracy przy przedłużeniu linii 309
w kierunku Náchodu mieli wystąpić Czesi. Miałaby to być dobra inicjatywa dla obu przygranicznych miast. – W tym momencie ją analizujemy. To jest krótki odcinek, więc nie są to niewyobrażalne koszty czy niewyobrażalna inwestycja. Mogę powiedzieć, że pracujemy nad tym i trzeba czekać na efekty – powiedział wicemarszałek.
Dariusz Wieczorkowski, prowadzący "Rozmowę", zapytał, czy wspomnianą inwestycję uda się zrealizować jeszcze w tej kadencji władz województwa. Samorządowiec zaznaczył, że do końca kadencji zostały cztery lata.
– Myślę, że jest to możliwe, ale nie chcę deklarować, że na pewno, bo różne rzeczy mogą zdarzyć się po drodze – zaznaczył wicemarszałek województwa dolnośląskiego.
I dodał: – Zazwyczaj prace budowlane trwają tak naprawdę dwa lata. Kwestia oczywiście pozwoleń i całej, jak to mówię, papierologii. Linia może powstać, ale czy pociąg pojedzie, nie zagwarantuję.
Władze Dolnego Śląska rozmawiają z PKP PLK
Kilka dni temu wicemarszałek Rado opublikował na Facebooku post, w którym poinformował, że spotkał się z przedstawicielami PKP Polskich Linii Kolejowych, w tym Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK.
Tematem rozmowy był m.in. powrót kolei do Złotoryi czy Bogatyni. Dodatkowo poruszana była kwestia dalszego skrócenia czasu jazdy na
linii 309 Kłodzko – Kudowa-Zdrój oraz jej przyszłego przedłużenia do czeskiego Náchodu.
Wskazywałoby to, że ok. 3,5-kilometrowy fragment na terenie Polski byłby pod administracją krajowego zarządcy infrastruktury kolejowej (PKP PLK), a nie Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. Nie wiadomo też, czy planowany byłby jakiś nowy przystanek na tym odcinku, który na pewno poprawiłby dostępność kolei w mieście.